7 lipca 2013

Sport na wyprzedaży... Ach te finały !



Któż nie uwielbia wyprzedaży ? Tysiące ubrań, o których wcześniej tylko marzyłaś, zmniejszają swoją cenę o 70%, powodując, że nie są już tylko nieosiągalnym pragnieniem, a samo kupowanie nie przysparza Ci nocnych koszmarów, bo cóż z tego, że to już twoja siódma, niebieska sukienka – przecież nie można było nie wykorzystać takiej okazji. Zresztą tak pięknie uśmiechała się do Ciebie ze sklepowej witryny. Zaraz, przecież to miał być tekst o sporcie ?

Cały sezon buszując miedzy sklepowymi pułkami podziwiasz delikatne materiały, pastelowe kolory, ekscentryczne wzory, ubrania niczym z pokazu Dolce&Gabbana. Znasz kolekcję ulubionych marek na pamięć. Z niecierpliwością czekasz na magiczny moment, gdy obsługa sklepu wywiesi cudowny napis – SALE .

Wyprzedaże to finały. Kończą jeden sezon, a zaraz po nich następuje kolejny. Cudowne uczucie, prawda ? To teraz zrozum drugą, przeciwną stronę. Dla mnie, osoby, która bez sport (pod każdą postacią) żyć nie może, wyprzedaże są jak finały sportowy rozgrywek czyli najpiękniejszy, najbardziej emocjonujący moment zmagań sportowców. Znasz już sytuację w tabeli PlusLigi, z rumieńcami na twarzy oglądasz Final Four Ligi Mistrzów. Wiesz, że w tym sezonie Real Madryt się nie popisał, a trener José Mourinho jest już praktycznie spakowany i wyrusza na lotnisko z biletem do Londynu.

Czasem, przy odrobieni szczęścia, „twoja drużyna” staje przed możliwością osiągnięcia czegoś ważnego. Zasiadasz przed telewizorem, by dopingować polskich piłkarzy. Oglądasz mecze, wcześniej kalkulujesz na tysiące sposobów kto z kim musi wygrać żeby końcowa tabela wyglądała pomyślnie dla „naszych”. Niestety, to nieodwzajemniona miłość i po 90 minutach wiesz, że polskich piłkarzy na mundialu w Brazylii nie zobaczysz. Złośliwość losu !

To tak jak z idealną sukienką – okazyjna cena, piękny krój, twarzowy kolor, tylko rozmiar nie twój. Ach te wyprzedaże. Pozostaje Ci pogodzić się z faktem, że ten ostatni egzemplarz powędruje do innej kobiety w rozmiarze 36. Tak, finały też mają swoje minusy. Zabierają wszelkie szanse. I w obu przypadkach aż chce się powiedzieć – a miało być tak pięknie.

Na szczęście po każdych wyprzedażach nadchodzi nowy sezon – nowe szanse i nowe nadzieje. Ktoś znowu zarywa noce śledząc pokazy Very Wang, ktoś nie śpi, by na żywo podziwiać gole Messiego. Ty nie widzisz sensu w dwudziestu dwóch dorosłych facetach uganiających się za jedną piłką, on nie pojmuje jak można spędzić pół dnia w jednym sklepie, buszując między półkami. Jednak prawa jest taka, że wszyscy jesteśmy podobni, czekamy na jedno – na finały !

2 komentarze: